Szczerze? Nie czaje kompletnie zachwytu nad tym filmem. Ciężko się to oglądało, trzygodzinny trailer gdzie prawie pod każdą sceną dialogową była muzyka, do tego ten poszatkowany montaż, przez który żadna postać nie była porządnie zbudowana. Kilka planów czasowych które czasami przenikały się mało czytelny sposób. Niezrozumiałe było dla mnie umieszczenie tam wielu scen które nic specjalnie nie wnosiły do całej historii, właściwie wszystko co stało się po wybuchu bomby było dramatem sądowym który gnał pospiesznie nie dając człowiekowi wniknąć porządnie w tą historie. Nie wiem, może musze jeszcze raz obejrzeć, ale przy pierwszym podejściu w kinie miałem ochote już wyjść pod sam koniec.
Mam podobne zdanie. Udało mi się obejrzeć nieco ponad połowę tego filmu i to też ostatnie ~30 minut to się zmuszałem. Cały czas w tym filmie to gadanie i gadanie, a to generał idzie do pułkownika, a to pułkownik gdzieś do podpułkownika. Potem konsultacje z naukowcem jednym potem z drugim i znowu wykład Opennheimera i znów wchodzi jakiś generał i w sumie nic w tym filmie się nie dzieje ciekawego przynajmniej do połowy.
Film kompletnie nie dla mnie. Wszystko w nim było brzydkie i nieciekawe. Sceny z Emily znośne, bo dobrze zagrała. Poza tym nie lubię glownego bohatera. Szczerze mowiac, to nie wiem o czym był ten film i mam to gdzieś. Strata czasu. Nolana nie lubię za bardzo, ale uwielbiam Incepcjẹ, bo to swietna historia jest.
pomijając kwestie fabularne - nie kumam jak można tak skopać dźwięk w filmie za takie miliony - zazwyczaj nie potrzebuję napisów w angielskich filmach, ale tutaj musiałam albo skupić się na czytaniu napisów albo ignorować obraz i tylko skupić się na dialogach. wyszłam z kina z wrażenie że nie zrozumiałam dużej części dialogów i nie ma sensu iść na ten film 2x do kina tylko spokojnie poczekać na streaming.
Tutaj pełna racja - dźwięk jest kompletnie skopany w tym filmie. Aktorzy znajdując się kilka metrów od siebie w tłumie mówią półszeptem, głównie Murphy.
To samo. Aktorsko też nie rozumiem oscara dla roberta, murphy też mnie nie porwał. Za mało postaci, za dużo patetyzmu i formy. Jedynie jak dla mnie interstellar dał się nagrać aktorom.
W twojej i jego ocenie?? Kumam ze można mieć swoje zdanie a film minimum na 7 i UJ mnie to obchodzi
nie kumasz i mnie nie obchodzi twoja ocena, super się rozmawiało teraz nie obchodźmy się z daleka
ta przesadzona muzyka to chyba jakiś nowy trend żeby zmasakrować uszy xd i wybudzić przysypiających. Montaż rzeczywiście utrudniał oglądanie, a sama historia poprawna trochę pow średniej, ale nie arcydzieło
Super komentarz, wstępem by coś więcej napisać o tym filmie. Uprzedzając premierę welkie wow zrobiła sama zapowiedź filmu opowiadającej o naukowcach, naukowcu, który budował pierwszą bombę atomową, był jej pomysłodawcą i twórcą. Filmu poruszającego przełomowy wątek w historii ludzkości i nauki. Z obecnej perspektywy mam wrażenie, że chciano pokazać te okoliczności w sposób ogólny. Zbierając to trochę z tego, trochę z tamtego. Pokazano narodziny nowej gałęzi nauki, przełom w nauce, nowe odkrycia z tym związane w czasach drugiej wojny światowej. Następnie pokazano trochę kuchni, trochę strony politycznej, ale to na co myślę większość czekała obraz warsztatu. Myslę, że wielu z nas chciało to głównie zobaczyć. Specjalistów w pocie czoła pracujących z zapałemna nad kolejnymi etapami w odpowiednio do tego stworzonych warunkach . Chcieliśmy zobaczyć proces. Tymczasem dostaliśmy zlepek wątków. Zlepek historii przedstawiających osobę Roberta Oppenheimera. Tak, bo sugerując się tytułem to ten film jest właśnie o nim. Uważam, że twórcy biorąc ten temat postawili sobie wysoko poprzeczkę. Dla nas widzów najbardziej interesującym wątkiem wydaje mi się, że jest wątek stworzenia bomby. To tutaj wyzwalają się nasze emocje. To jest naprawdę ciekawe. Także jak trudno w jednym filmie zestawić okoliczności. Historię wybitnego naukowca z momentem budowy przełomowej broni jakim jest atom, który jak świetnie to jest podkreślone w filmie mógł być bronią, który unicestwi życie na całej planecie. Możemy sobie zatem zadać pytanie o czym jest ten film ? Wydaje mi się, że to film opowiadający o okolicznościach stworzenia pierwszej atomówki, którego bohaterem numer jeden jest Robert Oppenheimer. Dowiadujemy się chociażby z filmu, że naukowiec był pochodzenia żydowskiego, a współpracę podejmował z wieloma wybitnymi nazwiskami tamtych czasów. Zatem czy chcąc mówić o budowie pierwszej bomby atomowej możemy przerzucić nazwisko jej ojca gdzieś na dalszy plan ? Moim zdaniem, nie ma bomby atomowej bez Roberta Oppenheimera, i nie ma Roberta Oppenheimera bez bomby atomowej. Dlatego tak to ugryźli. Stąd pozostaje pewien niedosyt po obejrzeniu filmu. Bo opowieść jest bardzo rozległa, a z pewnością to opowieść o budowie pierwszej atomówki. Chcielibyśmy może więcej spektakularności w filmie i scen warsztatowych. Jednak tak jak napisałem, nie ma bomby atomowej bez Oppenheimera. Już pierwsze sceny filmu pokazują co się dzieje w jego głowie, jak zaczyna postrzegać otaczający nas świat, to tutaj pokazany jest zarys mechaniki, mechaniki kwantowej, nowej rozwijającej się nauki, sprowadzającej obserwację i postrzeganie rzeczywistości do skali bardzo mikro.
Dla mnie najmocniejszą stroną filmu był właśnie montaż oraz muzyka :) Ile osób tyle opinii :)
No pewnie, dla każdego co innego. A tak z ciekawości, co konkretnie Ci się podobało w montażu i muzyce?
Matko - oglądałem ten film od piątku do poniedziałku - 4 razy zasypiałem. To zbieranina jakiś dywagacji politycznych - głównie na temat komunizmu. Może amerykanom się spodoba. O bombie może ze 2 sceny - reszta to rozprawy i komisje - takie typowe dla amerykanów.
Ta wszechobecna muzyka to jakaś katastrofa - dźwiękowy śmietnik psujący odbiór filmu i skupienie na dialogach.
Różne są gusta. Filmu byłem ciekawy, ale ponad 3h w kinie z reklamami skutecznie mnie odrzuciło. Jestem świeżo po domowym seansie i jestem zaskoczony jak dobrze oglądało się ten przegadany film. Niech każdy robi swoje rankingi, ale mnie u Nolana zawsze będą uwierać przereklamowane Tenet i Interstellar....
W dużej mierze się zgadzam, całość zalukałem, ale w dużej mierze przez szacunek do C.N. za jego filmy, ofkors wczesne. No i projekt rikszy domowej roboty, bo sam się nie zrobi. Ale do rzeczy: łatwiej wymienić plusy tego projektu, bo po prostu jest ich dużo mniej niż mankamentów. Aktorówka, montaż, zdjęcia - pro. Ale na tym już koniec, bo pora na minusy, w których króluje ośka za efekty. Przyznam, że chętniej już przyznałbym tą nagrodę wyjątkowo rozczarowującym w tym roku Transformersom, bo totalnie nie mam pojęcia, co tu było SPECJALNE. Pustynię zrobili CGI, czy co?
Ten film to gniot - trudno było na nim wysiedzieć do końca, mimo, że nastawiłem się, że będzie cały przegadany. Hype wokół niego, włącznie z Oskarami, został napędzony zakulisowo przez Ruskich, którzy używają broni jądrowej do zastraszania zachodnich społeczeństw. Armia troli na Filwebie mozolnie winduje ocenę filmu, żeby więcej osób go obejrzało. Na innych portalach podobnie, jak tylko pojawia się coś na jego temat, pod artykułem pełno trolli. W interesie Ruskich jest przypomnienie zachodnim społeczeństwom o zagładzie nuklearnej, Hiroszimie, itd. po to aby wywołać strach i poprzez presję społeczną nakłonić rządy do pertraktacji z Putinem. Ruscy inwestują setki milionów dolarów w ustawianie wyborów w USA, Brexit, sponsorowanie różnych AFD, LePen i Orbanów, więc ten film spadł im jak prezent, bo w zawoalowany sposób realizuje cele ich propagandy (sianie strachu).
Słaby potężnie. Mam wrażenie, że niektórzy co się tak nad nim zachwycają nie oglądali żadnych dobrych filmów opartych, bądź zainspirowanych faktami historycznymi. Porażka na całej linii.
Mam to samo. Dojechalam do polowy, nuda okropna.. zero dialogow, zero scenografii.. chyba ktos chcial zarobic kase na niczym i go wypromowali jako hit a hitu brak