Biorąc pod uwagę rozmach, efekty specjalne, obsadę, dbanie o detale historyczne to ten film nie ma sobie równych. Fakt że są filmy efektowniejsze ale to efekciarstwo zrobione jest tylko w celu kupienia widza - w rzeczywistości przysłania to co powinno być naprawę ważne w takich filmach
Dokładnie to samo sobie pomyślałam skończywszy przed chwilą oglądać film. Cuda techniczne, efekty komputerowe, rany jak żywe: to mamy dziś, jednak tamte filmy były poruszające do głębi.Nie ma jak kino lat 70-tych:)
Lata 70. to najwięcej arcydzieł, od Ojca chrzestnego, przez Czas Apokalipsy aż po Lot nad Kukułczym Gniazdem. W międzyczasie lata 70. dały światu też takie filmy jak Gwiezdne Wojny, Alien czy Mad Max.
A czy ten film nie jest efektowny? Choćby wspaniała sekwencja zrzutu spadochroniarzy. Na mnie zrobiła ogromne wrażenie. Zaangażowanie tylu skoczków było warte, bo jeśli teraz wygląda to tak świetnie to niemal 40 lat temu musiało wyrywać oczy z orbit.
Oczywiście! Wspaniale zrobiony, jak ktoś napisał film był nawet droższy niż sama operacja. Ale opłacało się
Efektowniejsze? Filmy wojenne? Chyba, że komputerowa siekanka z Szeregowca Ryana jest dla kogoś efektowniejsza. Film do dzisiaj nie został pobity pod względem naturalnego wyglądu pola bitwy i rozmachu. W stareńkich Krzyżakach Forda, Zbyszko w stalowej zbroi też zresztą wygląda bardziej rycersko niż Viggo Mortensen w plastikowej kolczudze i płaszczyku z poliestru.
No trochę przesadziłeś pisząc tak o Viggo ( jeśli masz na myśli Władce ) bo akurat tam kreacje też są zajebiste, na sztuczność to możesz narzekać w Hobbicie, ale od Władcy wara, bo właśnie kreacje postaci czy pejzaże i scenografia to jest mistrzostwo w tym filmie!
Co nie zmienia faktu, że w Krzyżakach chłopy wyglądają jakby chodzili w stalowych zbrojach bo chodzą w stalowych zbrojach, podczas gdy we Władcy naginają w kolczugach z jakiejś cynfolii.
Gdzieś kiedyś czytałem że zbroje w Krzyżakach też były plastikowe. Może nie wszystkie a tylko tych z drugiego planu, tego nie wiem.
Ktoś napisał kiedyś, że był droższy niż sama operacja, ale jest naprawdę wiarygodny i bardzo realistyczny. Żadne komputery mi tego nie zastąpią
Może inaczej. To film, który najwierniej oddaje realia historyczne, jest podręcznikowo zgodny (niemal) z faktami i chronologią wydarzeń. Zabrakło jednego. Przestępczej nieudolności części dowódców XXX Korpusu, czyli części naziemnej - Garden - operacji.
Fakt, ale przynajmniej Sosabowskiego pokazali mniej więcej tak jak powinni, a scena jak Connery wraca do Browninga daje jednak małego prztyczka w nos Angolom (chociaż coś)
Myślę że O`Connery zrobił to z dużą lubieżnością, w końcu to Szkot z krwi i kości.
To wspaniały film, skłania do lektury i praktycznie każdy będzie miał swoje zdanie dlaczego operacja się nie udała, niemal jak bohaterowie - generałowie w jednej z ostatnich scen filmu.
Z "rozkładu jazdy" całej operacji wynika wprost, że problemem był most w Nijmegen i amerykańskiej 82. dywizji nie udało się go zająć pierwszego dnia z zaskoczenia. Nie udało się ponieważ 508. pułk większość dnia "walczył" z niewidzialnym wrogiem w strefach zrzutu, dopiero pod wieczór został skierowany w kierunku mostu.
Problemów było wiele. Front o szerokości ... jednego czołgu. Poldery po których nie mogły poruszać się alianckie czołgi, podczas gdy ciężkie czołgi niemieckie radziły sobie tam całkiem dobrze. Życzeniowy plan zaopatrzenia 1 Dywizji Powietrznodesantowej z powietrza. Zbrodnicza niefrasobliwość w planowaniu lądowania batalionu Frosta (w filmie Anthony Hopkins) i negowanie wbrew zdrowemu rozsądkowi obecności czołgów II korpusu pancernego SS. Niemniej to wspaniały film i należy żałować, że już takich nie kręcą.
Chodzi mi o to, że Amerykanie są genialni w robieniu sobie najlepszego PR, chętnie kosztem innych. Każdy słyszał o potyczce na pastwisku Kompanii Braci (właściwie drużyny) w Brécourt Manor, a prawie nikt o bateriach w Merville i bitwie spadochroniarzy pułkownika Otwaya. Tak samo wyczyn żołnierzy pułkownika Frosta to był heroizm w czystej postaci, niczym epos jakichś wojowników ze starożytności. Frost był chirurgiem taktyki, komandosem, rzadki typ, który wykonał by każde wykonalne zadanie, jeżeli zajął most w Arnhem to znaczy, ze można było tego dokonać i cały plan był dobry.
Frost i jego ludzie nie zajęli całego mostu, tylko jego północny wylot i przylegający teren. Południowy kraniec miała zdobyć polska SBS, ale miała opóźnienie.
Zajęli most za Renem. Od południa miał jechać XXX Korpus. Jak dojechał XXX Korpus, batalion Frosta został już rozbity. Bez przyczółku w Arnhem, forsowanie mostu nie było już możliwe.
Ostatnio ponownie obejrzałem film. Myślę że lepszym porównaniem dla filmu OJMZD jest akurat serial Kompania Braci, gdzie mamy również odcinek poświęcony operacji MG. Co do samej widowiskowości film się nie zestarzał, choć nadal mierzi mnie, widząc niemieckie czołgi "odgrywane" przez inne pojazdy....
Co mi się osobiście podobało? Dbałość o szczegóły jeśli chodzi o o charakterystykę dowódców bo obu stronach działań wojennych. Myślę że to zasługa powieści Corneliusa Ryana, który naprawdę potrafi barwnie opisać poszczególne postacie (polecam również pozycję "Ostatnia Bitwa" ww. autora) a R. Attenborough po prostu jako świetny dokumentalista oddał to w obrazach w sposób perfekcyjny. I na zakończenie oczywiście sama obsada. Tyle gwiazd w jednym filmie naprawdę coś niesamowitego.
Tak, a przecież to wcale nie łatwe zgrać w jednym filmie tyle legend kina, a tu się udało. Nie ukrywam, że wolę ten typ filmów wojennych niż te przesiąknięte efektami komputerowymi
Co do czołgów (i w ogóle sprzętu), szkoda że pod koniec wojny ktoś ważny z Hollywood nie zadziałał w tym kierunku by zachować jak najwięcej sprzętu właśnie po to by mieć potem "z czym kręcić" filmy wojenne. Bo to że produkcje o takim konflikcie będą realizowane w dużych ilościach było przecież więcej niż pewne.
Nie musielibyśmy się teraz męczyć oglądając te wszystkie kombinacje pt: "jak w trzech łatwych krokach zrobić Tygrysa/Panterę/Panzer IV z tego czy innego czołgu".