Warto, warto, warto. Może i Allen miał lepsze filmy, ale miał też gorsze. Nawet średni Allen jest świetny, a Justin Timberlake zaskoczył pozytywnie. No i perełka w postaci Włochów z Rodziny Soprano.
A ja bardzo. Byliśmy chyba na innych filmów. Przerost intelektu ALLENA spowodował chyba degenerację starczą, bo treść jego filmu i kompletny brak przesłania bije w oczy. Pomijam, że próby jakiejś analogii "wesołego domku na kółkach" do teatralnej sceny starożytnej tragedii, po prostu bawią. Nie ma związku, spójności, nawet jakości... rozwrzeszczana WINSLET, nieogarnięty BELUSHI, do tego nie pasujący TIMBERLAKE i brak reżyserii załamuje. Jak widać, dobre filmy ALLENA już były. I wystarczy. Nie można dla samego nazwiska ALLEN zachwycać się, orgazmując po cichu, dla samej zasady. Bo nie ma czym.