To było moje pierwsze spotkanie z Giuliettą Masiną i od pierwszych minut byłam nią
zachwycona, oszołomiła mnie jej mimika twarzy, taka oryginalność, dziecięca subtelność i
uroda, mimo że grając w tym filmie miała 33 lata. Sposób wyrażania smutku i innych
emocji, wystarczyło spojrzeć na jej twarz, nie musiała nic mówić, to było cudowne doznanie
artystyczne. Wspaniała aktorka, od której nie sposób oderwać wzroku, nieporównywalna z
nikim innym, była dla mnie prawdziwym odkryciem, aż wstyd, że wcześniej jej nie widziałam.
Polecam ten film ze względu na Giuliettę - Gelsominę.
dla mnie Gelsominy jest najpiękniejszą postacią w historii kina
kreacja jaką stworzyła Giulietta Masini jest czymś metafizycznym, ponadczasowym
kolejny seans la strady zawsze doprowadza mnie do płaczu
w rzeczy samej! przy tak niewielkiej ilości wypowiadanych słów wyrazić tyle emocji ekspresją samej twarzy to istotnie majstersztyk, to sprawia, że człowiekowi jakoś tak "bliżej" do obserwowanej na ekranie postaci, rola urzekająca od pierwszych minut :)